poniedziałek, 27 listopada 2017

Raport bitewny: Mordheimowy klasyk

W ostatni weekend, z kolegą Talarem rozegraliśmy szybką potyczkę na ulicach Mordheim.
Jak to bywa w realiach domowo-kołchozowych, zanim wzięliśmy się za garnie trochę nam się zeszło na pogaduchach i plotach co kto ma obecnie na warsztacie itp.itd.

Następnie były kombinacje jak zastawić stół terenami, z czym też się zeszło.
Jak jesteśmy przy stole to odpuściliśmy sobie przebijanie się przez katakumby i in graty po nasze wymiarowe brukowane blaty. Do szybkiej gry skorzystaliśmy z tego co było na podorędziu czyli blatu stołowego o wymiarach +/- 100/110 cm.




Dobrze że mieliśmy juz przygotowane rozpiski, gdyż zeszło by się nam jeszcze dłużej.


Przejdźmy do meritum...




Udział wzięli:

Łowcy Czarownic w ilości 12 szt + elf ranger.
W skład bandy wchodzili wszyscy bohaterowie z kuszami (poza kapłanem) i młotkami (+kapitan miecz), dwóch zealotów z młotkami i krótkimi łukami, dwóch flagllantów z flaillem i trzy psy.

Krasnoludzcy poszukiwacze skarbów, 9 brodaczy + Halfling cook. Wszyscy bohaterowie , dwóch beardlingów i dwóch thunderersów. Kapitan z krasnoludzkim toporem i pistoletem, Inżynier i thundererzy z młotem i kuszą, Slayerzy - każdyz toporkiem , krótkobrodzi tylko z młotkami.

Scenariusz  bez kombinacji na szybka piątkową grę czyli klasyczny StreetFight.
Dwie bandy wpadaja na siebie w ruinach i dochodzi do nieuniknionej konfrontacji.
Tak było i tym razem.




Przewaga liczebna oraz broni dystansowej była ewidentnie po stronie Łowców Talara.
Jednostek strzelających miał dokładnie 2x więcej. Podszedłem do tej gry na zasadzie "chyba będzie srogi łomot ale zobaczymy co da się ugrać."



Po pierwszej turze ruchów, w drugiej wymieniliśmy pierwsze "uprzejmości strzeleckie." Z racji długiego zasięgu i coverów bez większych efektów.

W następnej turze długouchy najemnik ogłuszył z dystansu mojego lorda. Inżynier z thundererami  osłaniali ogniowo resztę brodaczy ale z mizernym skutkiem.

W czwartej turze większość sigmaryckich strzelców uwzięła sie na jednego ze slayerów, co też poskutkowało ogłuszeniem.  Jeszcze dostało się Halflingowi, który też zaliczył ogłuszenie.

W piątej turze większością bandy udało mi się dobiec do jednego z domków i tam szykować pozycje obronne. Łowcy byli już mniej więcej na środku stołu. Przeleciał jeszcze jakiś zabłąkany bełt ale bez szkód.
Trochę z tyłu zostało moje wsparcie ogniowe, ale raźnie podganiali resztę towarzystwa.
Lord jeszcze zdążył wypalić z pistoletu (oczywiscie nie trafił) i się zaczęło...



W szóstej turze doszło do szarż. Drzwiami i oknem wparowali flagllanci, a przez zrujnowany tył atakowała reszta Łowców Czarownic ze sforą psów na czele.
Tymczasem zza rogu wychynął inżynier z dwoma kompanami - thundererami.


I dalej straciłem trochę rachubę kto kogo i w jakiej kolejności.
Ale mniej więcej było tak:

Thundererzy mieli jeszcze z jedna salwę zanim wpadły w nich psy, dwóch łówców i kapłan.

Slayer został ogłuszony przez flagllanta, po czym wstał i odpłacił mu się pięknym za nadobne toporkiem między oczy.

Jeden z beardlingów usiekł psa i dzielnie tłukł się z kapitanem  Łowców chyba  przez trzy tury, aż w końcu ten go usiekł.

Drugi beardling ogłuszył flagllanta w drzwiach, i po chwili otrzymał wsparcie od  slayera.
W to wszystko wmieszał się jeszcze elf, który nadbiegł flaglantowi  z odsieczą. Z tego młynka obronną ręka wyszedł elf, a flagllant i dwa krasnoludy padły.

Drugi slayer przez dwie czy trzy tury opędzał się od zealotów, którzy wparowali prze jedno z okien. Dzielnie stawał ku chwale Grimnira ale koniec końców go zamłotkowali.

Lord rozprawił się z pieskiem i wyrżnął zealotów.

Inżynier z thundererami dawali radę, stopniowo przebijąc się do reszty swojej kompanii.
Nawet nie pomógł kapłan który postawił swoja modlitwą na nogi jednego  znokautowanego łowcę . Inżynier na koniec załatwił kapitana łowców, a elf usiekł Halflinga.

Obaj z Talarem rzucaliśmy też testy rozbicia ale obu nam udawało się ustać i nikt nie oddał pola.
Jak na turnieju, twarda walka do samego końca!

U mnie zeszło ze stołu 5 modeli, a  na placu boju pozostał Lord oraz Inżynier z Thundererami.
Talarowi zeszli wszyscy sigmaryci poza elfem, który załatwił wręcz dwóch przeciwników!


U Łowców Czarownic do piachu poszedł flagllant, zealot i piesek. Kapitan dostał w oko i -1 BS. Kapłan szaleństwo i Frenzy. Reszta wyszła w miarę bez szwanku, luz lżejszymi urazami, typu  -1 M itp.

Krasnoludy straciły beardlinga, a jednego ze slayerów porwał elf, który postanowił zam zatroszczyć się o swoją zapłatę. Slayer został odkupiony od długoucha za 25 zk.

Inżynier dostał rozwój do BS, lord też dostał rozwój ale jeszcze nie rzuciłem jaki.

Ewidentnie obu nam nie wychodziło strzelanie, a Talarowi dodatkowo nie szły coś rzuty w hth na zranienie. Chociaż po prawdzie wyrzucenie 6 na OOA nie jest prostą sprawą gdy walczy się przeciwko przysadzistym, stąd tyle ogłuszeń u krasnoludów.

I to by było na tyle z opisu tego radosnego mordheimowania.


Przepraszam jeszcze za jakość zdjęć ale mi padł telefon i większość była robiona ziemniakiem Michała. Ale z braku laku chyba dobre i cokolwiek do zobrazowania tej bitki.


Następnym razem jak uda nam się zagrać planujemy po Mordheimie playtesty Frostgrave'owe!

8 komentarzy:

  1. Fajny i konkretny raport! Od razu przypomniały mi się te wszystkie gry w Mordheim: bezużyteczność zbroi, przewaga w strzelaniu, dłużące się walki wręcz i kluczowa rola mobilności figurek oraz przewagi liczebnej. Dlatego krasnoludy mają w tej grze tak ciężko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko prawda, dla tego w DT w trakcie kampanii czy rozgrywek klubowych wprowadzaliśmy zawsze jakieś house rules'y odnośnie zbroi, kosztu wierzchowców itp bubli zostawionych przez autorów tego zacnego systemu. A krasnoludy zawsze miały ciężko zwłaszcza przy scenariuszach szybkościowych. Nie mniej da się nimi grać i potrafią zaskoczyć jak w/w przypadku :)

      Usuń
    2. W Warheim FS nie ma tych problemów, a frajda z gry taką sama. :)

      Fajny raport, dobrze się czytało.

      Usuń
  2. Miło poczytać ciekawy raport; fajnie, że udało Wam się rozegrać tak emocjonującą rozgrywkę i - co tu dużo pisać - konkretna rozwałka!

    To był "one-off", czy startujecie z kampanią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki One-off, ale zobaczymy czy nie przerodzi się w jakaś małą kampanię. Obaj graliśmy po blisko 7 miesięcznej przerwie.

      Usuń
  3. Dzięki za super raport! Trochę brakuje jakiejś maty pod te świetne budynki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy polecam się! ;) Stoły mieliśmy akurat poza zasięgiem, a na nich jest całkiem przyzwoity bruk. Ale faktycznie nad jakąś matą na ten blacik będę musiał pomyśleć. Dzięki za trafną sugestię :)

      Usuń
  4. Jak dobrze, że kogoś jeszcze bawi granie :) Obyście mieli jak najczęściej czas na grę i rozwijali kampanię. Powodzenia dla krasnoludów :)

    OdpowiedzUsuń