Ostatnio dziele każdą chwilę między pracę i małego Bazylka, wiec w ciągu ostatniego czasu nie udało mi się pomalować żadnej figurki. Zaczynam się przyzwyczajać, natomiast jest promyk nadziei na zmianę w tym temacie, gdyż nasz synek powoli sypia coraz więcej.
Póki co udaje mi się sporadycznie z doskoku popchnąć konwersje na figurkach frostgraveowych, które w swoim czasie ujrzą światło dzienne.
Dzisiaj z przysłowiowego braku laku zaprezentuje wam kolejne makiety jakie +/- trzy lata temu odnowiłem dla naszego klubu.
Zapraszam zatem do małej acz konkretnej retrospekcji:
"Wreszcie-nareszcie!" można by rzec - udało mi się zakończyć prace nad tuningiem dwóch kolejnych domków, które odziedziczyliśmy w SDK-u niejako w spadku jeszcze ze starych "twierdzowych" zasobów.
Trochę to trwało z kilku różnych powodów. Raz, że koncept zmieniał się w trakcie procesu twórczego, dwa: sprawy przyziemne typu rodzina i praca, a trzy: iście techniczne, poczynając od braku materiałów, a skończywszy na tym, że warsztat makietowy mam w Komorowie u rodziców. Zatem nad makietami pracuję tak naprawdę po trochu z doskoku.
Makiety swoje przeszły, najpierw pocinali na nich "Twierdzowcy", a później my. Zaliczyły również parę turniejów, które organizowaliśmy w SDK-u.
Generalnie podstawki miały zrobione z tektury modelarskiej, która pomimo zapiaskowania wikolem na przestrzeni lat zwyczajnie się wypaczyła. Podłogi były zrobione również z tej samej tektury maźniętej na brązowo lub nie było ich wcale. Dachówki się sypały, brak jakichkolwiek detali itd.
Jednym słowem makietowa padaka, którą od wylądowania w koszu dzielił już tylko jeden krok.
Domki zgarnąłem podczas porządkowania SDKowych szaf ze starych makiet.
Trochę czasu przeleżały w jakimś zapomnianym kącie mojego warsztaciku.
Wypłynęły po wakacjach, zatem prace nad nimi zacząłem prawdopodobnie wczesną jesienią 2015 r. Przewertowałem większość archiwum z fotorelacjami z klubowo-turniejowych spotkań i znalazłem tylko dwa zdjęcia, na których +/- widać te domki jeszcze w jako takim stanie przed moimi przeróbkami.
Na pierwszym zdjęciu domek znajduje się pomiędzy wieżą i świątynią:
Drugi z domków znajduje się w lewym górnym rogu poniższego zdjęcia:
W pierwszej kolejności zmieniłem tym makietom podstawki na bardziej wytrzymałe, używając do tego klasycznej dykty zdjętej w czynie społecznym ze słupa po lokalnych wyborach samorządowych.
Następnie dorobiłem tu i ówdzie ściany, wykorzystując tekturę modelarską grubości ok 2-3 mm.
Gdy miałem już zrobione wszystkie ściany z powycinanymi oknami, wziąłem się za robienie podłóg, schodów i taraso-balkonów.
Zostało mi jeszcze dorobienie klimatycznych detali z wykorzystaniem żywicznych odlewów oraz bitsów.
Na koniec makiety zostały zapiaskowane wikolem z piaskiem.
Nad bramą jest kometa z podwójnym ogonem i literą "S" - niestety zdjęcie ze zbliżeniem tego elementu gdzieś mi zaginęło w pomrokach dysków.
Oprócz bramy smaczkiem na makiecie jest ukrzyżowany i nadziany włócznią dwugłowy mutant-heretyk, który jest ponawiercany i przytwierdzony do rusztowania na solidne piny. Więc raczej nigdzie nie zwieje w trakcie klubowych rozgrywek.
Drugi z domków dostał również ciekawy element, a mianowicie zwalony komin, po którym figurki będą mogły wchodzić na piętro budynku.
Jest też klimatyczny kominek z zawieszonymi pamiątkami po pradziadku, który to "pod Cesarzem Magnusem bić chaośników w Kislevie chadzał."
Na piętrze znajduje się drugi komin i piecyk, w którym zrobiłem
drzwiczki do piecyka zrobiłem ze starej ramki od karty sim czyli plasticardu z odzysku.
Z drugiej strony budynku znajdują się zawalone schody, aby figurki musiały skakać aby wejść na piętro lub z niego zejść.
Jest tez taras oraz klimatyczna studnia na podstawce:
I teraz najfajniejsza opcja, czyli jak możemy obie makiet połączyć we wspólną-grywalną całość przypominającą ruinę jednego z imperialnych zajazdów:
I na koniec z pozostałości podłóg ze starych makiet zrobiłem wąska kładkę, która mieści się na te balkoniko-tarasy:
Podsumowując, rad jestem, iż makiety te nie poszły na przemiał i do śmieci.
Wydaje mi się, że wyszły z nich całkiem zacne i grywalne tereny z klimatycznymi smaczkami.
Suma summarum zeszło mi się dużo dłużej z tym projektem, a właściwie dwoma niż się spodziewałem, ale było warto.
Wniosek jest jeden - zanim coś z naszych makietowych zasobów wyrzucimy, warto się jednak zastanowić, czy aby przypadkiem nie da rady czegoś tam przerobić i jeszcze wycisnąć, dając tym samym starej makiecie zupełnie nowy wygląd i życie!
Mam nadzieję, że kolejne przeróbki Wam się spodobały i uszczkniecie jakieś pomysły i rozwiązania dla siebie.
Makiety teraz powędrują do klubu, gdzie w trakcie warsztatów zostaną pomalowane, a ja tymczasem zaczynam się rozglądać po warsztacie za kolejnymi ofiarami skalpela i kleju. ;)
Edit Anno Sigmaris 2018: makiety oczywiście są zapodkładowane i zdeponowane w skarbcu w SDQ. Jest promyk nadziei, że los tych wszystkich świetnych terenów się odmieni, gdyż jak donoszą jaskółki są w planach klubowe warsztaty makietowe!
Wykonałeś kawał świetnej roboty i nawet bez malowania makiety wyglądają bardzo dobrze. Jest i klimat i pomysłowość, są szczegóły i ciekawe rozwiązania, jest też solidnie. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńI powodzenia z wysypianiem się ;-) Początki są niestety trudne dla hobby, jako ojciec dwóch córek wiem aż za dobrze.
Dzięki Mr.Morgan :) , z wysypianiem się jest coraz lepiej, a z czasem mam nadzieje że faktycznie pojawi się więcej czasu na hobby ;)
UsuńMam podobne zdanie ja Dhil - i też życzę wytrwałości w rodzicielstwie! To się jak najbardziej do połączyć z hobby. Czasami tylko reorganizacja życia zajmuje kilka lat... Makiety śliczne! Bardzo doceniam dodawanie smaczków fabularnych, choćby takich jak mutant.
UsuńJuż na Azylium czytałem/oglądałem z ogromną przyjemnością, dobra robota!
OdpowiedzUsuńTak swego czasu pokazywalem je na forum zaraz po skończeniu. Dzięki Dominig :)
OdpowiedzUsuń