Dłuższy czas zastanawiałem się od czego zacząć pierwszy konkretniejszy wpis.
Doszedłem do wniosku, iż będę starła się prezentować moje prace w miarę chronologicznie +/- tak jak je faktycznie ukończyłem.
Na pierwszy ogień idzie zatem banda Middenheim do Mordheim.
Początkowo była to resztka bitsów, która została mi po złożeniu mojej własnej bandy. Potem powstał pomysł, aby for fun i po kosztach poskładać drugą bandę z różnych nadwyżek i "skarbów" znalezionych w bits-pudełku jakie posiada każdy szanujący się modelarz. Znalazły się w tym zestawie zarówno wilcze płaszcze jak i uprane w płynie hamulcowym korpusiki z imperialnej milicji itp. Niektóre elementy są już w podkładzie inne jeszcze nie.
Jak to bywa z tego typu projektami, zawsze po drodze wypadną jakieś życiowe sprawy, wymyślisz coś nowego - jakiś kolejny pomysł na złożenie następnej figurki, nie mówiąc o tym że niemal zawsze znajdzie się coś do poprawienia w modelach już złożonych.
I w ten o to sposób poboczny projekt rozciągnął się niemal na dwa lata i grubo przekroczył początkowe założenia!
I w ten o to sposób poboczny projekt rozciągnął się niemal na dwa lata i grubo przekroczył początkowe założenia!
Ze składaniem tak licznego gangu jest może dużo zachodu, natomiast taka ilość modeli pozwala wystawić bandę do gry w każdej niemal konfiguracji, czy to na luźne domowe rozgrywki czy też na turniej, wedle widzi mi się dowódcy.
Składając tak liczne towarzystwo staram się zawsze, aby nie było nudno - żeby każda figurka miała inną główkę i jakaś unikalną pozę. Jako że lubię wzornictwo z przed VI ed wfb to staram się figurkom nadać jak najbardziej oldschoolowy wygląd - zbliżony do band prezentowanych w pierwszych Town Cryer'ach.
Wszystkie modele nawiercam i pilnuję drucikami, żeby były trwałe i nie rozpadły się przy pierwszym upadku z wysokości.
Dosyć gadania czas na prezentację i oglądanie.
Zwykli warriorzy:
Typowi goście z Middenheim z młotem i tarczą. niby mięsko armatnie, a potrafią namieszać.
Warriorzy z bronią dwuręczną:
Nie wyobrażam sobie bandy Middenheimu bez przynajmniej jednego typka z bronią dwuręczną
Swordmsani z tarczą i mieczem:
Swordsmani z dwoma mieczami:
Miecznicy, formacja może mało kojarząca się "na dzień dobry" z Middenheim, natomiast bardzo dobrze sprawdzająca się na stole. Wszak do pobliskiego Middenlandu nie jest daleko ;)
Marksmani z łukami:
Każda szanująca się banda najemników powinna posiadać jakieś wsparcie ogniowe.
Middenheim jest bandą typową do walki wręcz, natomiast zdarzało mi się iż moi łucznicy potrafili mocno zdziesiątkować przeciwnika zanim doszło do starcia bezpośredniego.
Marksmani z garłaczami:
Blunderbus /Garłacz - postrach graczy. Niby każdy się go boi, a z użytecznością tej broni bywa bardzo różnie. Raz kosi wszystko i wszystkich, innym razem wytrzymujesz salwę z trzech na raz i nie ginie nikt. Wszystko zależy ok rzutów i kostek. Nie mniej broń pożyteczna i niewątpliwy straszak na przeciwnika.
Co do figurek to lubię te gęby z imperialnych outridersów, które dosyć rzadko są wykorzystywane - kojarzą mi się ze starymi wygami i weteranami.
I przechodzimy do Herosów. Starałem się, aby każdy z bohaterów miał jakąś ciekawą podstawkę, dodatkowy ekstra ekwipunek oraz niestandardową broń.
Youngbloodzi:
Młodzik z halabardą i pałką + królicza łapka i ew róg bojowy dodający wigoru reszcie bandy.
Młodzik "amisz" z mieczem i pistoletem oraz pochodnią.
Champion nr. 1 :
Każda banda w Mordheim posiada swojego weterana, który brał udział w nie jednej potyczce i z niejednego pieca chleb jadł. Taki swoisty "one man-army" który sam w pojedynkę potrafi przeważyć szale zwycięstwa. Tak jest i w tym przypadku, ten konkretny wyga jest uzbrojony w porządny krasnoludzki topór oraz miecz, a na podorędziu ma strzelbę. Przemierza Stary Świat ćmiąc spokojnie fajkowe ziele z Krainy Zgromadzenia, znając swój potencjał i możliwości, które ratowały go już z niejednej opresji.
Champion nr. 2 / Priest of Ulric:
Jak było wspomniane już wcześniej nie ma bandy Middenheimu bez gości z bronią dwuręczna. Ten konkretny może spokojnie robić także za najemnika - Kapłana Ulryka.
I na sam koniec Kapitanowie. Z obu kapitanów jestem najbardziej zadowolony i dumny.
Kapitan z kuszą:
Ten ma/miał jakąś ewidentną sztame z krasnoludami - ma od nich topór i dosyc rzadko spotykaną poręczna kuszę (która ew mogłaby w grze na upartego uchodzić za pistolet strzałkowy) + niezawodny miecz. Czyli standardowy kapitan z kuszą jakiego posiada chyba każda banda najemników.
Temu Panu okazało sie ze zrobiłem trochę więcej zdjęć niż pozostałym.
Kapitan z dueling pistolami:
Wersja kapitana Middenheim dosyć niestandardowa i rzadko spotykana czyli z dwoma pistoletami pojedynkowymi, młotem, mieczem oraz króliczą łapką.
Niestety zapomniałem zrobić zdjęcia grupowego całej tej hałastry :/.
Oczywiście po obfotografowaniu zdjęć wypatrzyłem kolejne detale do poprawki: jakaś mini szparka do zatkania, linia podziału odlewu, która mi umknęła wcześniej itd.
Więc kolejne rzeczy trzeba było poprawiać.
Więc kolejne rzeczy trzeba było poprawiać.
Bandę sprezentowałem mojemu kumplowi Talarowi, który po latach odchowywania dzieci powraca do hobby i nie miał czym grać. Michał zyskał nowe figurki, ja potencjalnych oponentów na stole i dużo funu w trakcie realizacji tego projektu.
Doszedłem też do wniosku, że mam ewidentny problem z minimalistycznymi pomysłami. Miało być kilka dodatkowych figurek, a jak zwykle skończyło się na blisko trzydziestu! Mam nadzieję, że i wam spodoba się taka imperialna wizja wojaków z miasta Białego Wilka.
Konwersje na bogato!
OdpowiedzUsuńWidać, że miałeś pomysł na kompanię i udało ci się ująć ducha mordheimowych Middenheimczyków w tych kilkunastu modelach.
Jest szansa zobaczyć pomalowane modele?
I hope so :)
UsuńNie umiesz po prostu rezygnować z pomysłów, realizujesz wszystkie jakie masz :) Szanuję, choć pewnie rzadko która banda ma status skończonej. Fajna, klimatyczna banda, rozwalił mnie amisz :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolega Talar ich tak nie zostawi i jednak z czasem zmaluje to wszystko. Jak będą pomalowane to nie omieszkam ich podlinkować i zapodać w osobnym wpisie.
OdpowiedzUsuńPiękna sprawa, przypomniały mi się czasy młodości i moja banda do Marienburga... Moim faworytem jest tutaj kapitan z kuszą. Doceniam próby zachowania wyswig-u.
OdpowiedzUsuńBogactwo pomysłów na konwersje miło zaskakuje, a szeroko zakrojony recykling bitsowy imponuje. Również lubię stylistykę starych, "pierwszych" band, jeszcze z czasów VI. ed. WFB i "Town Cryer'ów". Dodatkowo duży plus za sporą liczbę "alternatywnych" konfiguracji modeli - z tarczą, bez tarczy, z dwurakiem itp.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przyjdzie nam w niezbyt odległej przyszłości oglądać tę bandę pomalowaną :)!
Bana zapowiada się super. Jest klimat :)
OdpowiedzUsuńbanda ;)
UsuńSuper skonwertowani. Kapitan z kuszą to łapę musi mieć niezłą jak se tak strzela z reki :)
OdpowiedzUsuńDzięki :). Gdyby nie miał ciężkiej ręki do podwładnych i kuszy to pewnie nie byłby kapitanem ;). Zresztą to pewnie jakiś tajny prototyp z krasnoludzkiej gildii inżynierów w Middenheim :D
OdpowiedzUsuń